Materiał z dinusiami jak tylko został rozpakowany wpadł w ręce mojej córeczki, która na jego widok wyraziła wielki zachwyt. Po uszyciu ostatniej formowanki zostały mi resztki tkaniny. I tak zrodził się pomysł wykorzystania ich na uszycie czegoś dla Weronci.
Ostatnio odpadły nam dwa śliniaczki dla niemowląt, które zakupiliśmy jak mała zaczynała swoją przygodę z łyżeczką (wyrosła z nich). Już chwilę temu miałam coś skonstruować, ale nie starczało czasu. Koniec wielkiego postu jest okresem bardziej pracowitym. A więc jak udało mi się pogodzić przygotowania świąteczne i szycie: nasza kochana córcia sprezentowała mi dużo wolnego: spała wczoraj w ciągu dnia prawie 4 godziny 😉
Z mojego magicznego pudła wyjęłam surówkę bawełnianą, skrawki z formowanki, lamówki i tak powstał ten oto piękny śliniaczek 😉 Zdjęcia niestety nie oddają jego uroku.
Jak widać zainteresowanie jest i to pełne skupienia;)
Myślałam, że w ten sposób wykorzystam już cały materiał, ale zostało jeszcze małe co nieco i do kompletu powstała ta oto przytulanka – Sówka Ala.
Myślę, że gdyby zebrać razem formowankę, śliniak i przytulaska wyszedł by niezły komplet. W sam raz na prezent dla jakiegoś malucha.
8 Starsze komentarze
Naprawdę świetny pomysł – śliniak- rewelacja:)
Życzę Ci zdrowych i radosnych Świąt spędzonych w gronie najbliższych osób:)
Śliniaczek jest przepiękny!
Za jakiś czas na pewno zostanę wierną klientką Twoich autorskich śliniaczków;)
Śliniaki są niezbędne i to w sporej ilości.
Wiem, bo moja dwójka wybrudziła niejedno ubranko.
Beti! Masz świetne pomysły!
Na temat brudzenia to ja coś wiem. Weronika jest straszną „świnką” jeśli chodzi o jedzenie. Dlatego najlepiej sprawdzają się takie duże, które chronią nawet kolanka jak siedzi. A ilość też jest niezbędna. No i lepszy niedoprany śliniak niemowlęcy niż zniszczone ubranko 😉
Oj, u nas szybko ten śliczny śliniaczek straciłby wdzięk wybrudzony wszelkimi możliwymi smakołykami 😉 Fajne te wszystkie ręczne robótki 🙂 Zazdroszczę talentu!
Ja też mam świadomość, że po jakimś czasie nie bedzie już taki piękny. Ale w końcu takie jest życie śliniaków 🙂 wiem jednak, że mimo plam nie stanie się „szmatą” jak większość tych sklepowych. Zauważyłam, że plamy z czasem się spierają, choć nie wiem jak to się dzieje. Satysfakcja jednak jest wielka kiedy córcia go podziwia 🙂
Podziwiam Twoje umiejętności i pomysłowość:) Osobiście nie potrafię niczego uszyć:) Sówka przytulanka jest przemiła, a śliniaczek swymi kolorowymi motywami zaprasza do jedzenia smakołyków:)